środa, 16 stycznia 2008

Apostoles - miasto polskich i ukrainskich osadnikow


I znowu wszystko idzie idealnie, tym razem zatrzymuje sie jakis podrywacz, ktory wcale mnie nei widzial i pewnie mial ochote na moja Kasie. Typowy argentynski macho, wesoly, przyjazny, ma zone i dziecko, no i jak mowi wiele kochanek, pokazuje nawet prezerwatywe nam na znak ze zawsze jest przygotowany. Proponuje mi wymiane Kasia na jakas przygodnei poznana Argentynke. Oczywiscie sie nie zgadzam. Macho zabiera nas prawie do Posadas, tam zmieniamy kierunek i lapiemy stopa na policyjnym punkcie kontrolnym, mija 5 minut i juz jestesmy znowu w drodze. Nasz kolejny kierowca to szeregowy pracownik jakiejsc firmy handlowej. Zarabia na miesiac 900 peso i czuje sie wykorzystywany przez szefa ktory kontroluje jego czas pracy i karze pracowac nawet w soboty czy w niedziele. Z San Ignacio do apostoles mieslimy tylko 120 km dlategotez o 12:00 juz jestesmy na miejscu. Niestety nasz szofer wysadzil nas troche zbyt wczesnie i musimy okolo 30 minut wedrowac do domu Pani Krystyny, ktora miala nas ugoscic. Smieszne jest to na jakim skrzyzowaniu wyszlismy z auta. Rog ulic Polska i Ukraina, oczywiscie zapisanych w wersji hiszpansko jezycznej. Juz wedrowka po tym miescie pokazuje nam ze trafilismy do bardzo milego zakatka. Osada nie ma zadnych wysokich budynkow tylko niskie w wiekszosci parterowe wille. Ulice tona w zieleni ozdobionej przepieknymi kwiatami. W koncu docieramy do celu. Naszego hosta jeszcze nie ma, bo zapapowiadalismy sie dopiero na 14-15 a jestesmy juz o 13, ale po 5 minutach przybywa. Krystyna to kobieta w wieku okolo 50 lat. Zaprasza nas do srodka. Ma przepiekny dom, z basenem, bardzo gustownie urzadzony. Widac ze od razu wie czego potrebuje podrozni. Dostajemy do dyspozycji wlasny duzy pokoj z lazienka. Od razu padaja pytania o to czy chcemy uprac rzeczy. Krystyna zabiera sie tez za przygotowanie posilku. Jestesmy w raju. Przez reszta soboty i cala niedziele beda dbali o nas jak o wlasne dzieci Moze i tez dlatego ze corka Pani Krystyny jest tez w drodze juz od 8 miesiecy wloczac sie gdzies po calej Ameryce Poludniowej.

Krystyna sie rozwioadla i zyje z przyjacielem o polskich korzeniach Ryszardem Szychowskim, tak tak Szychowskim, wnuczekiem Jana Szychowskiego zalozyciela wielkiej fabryki yearba mate AMANDA. Ryszard jest przesympatycznym czlowiekiem. Wyruszamy wszyscy wspolnie aby zobaczyc miesto i zwiedzic muzeum. Juan Szychowski jego dziadek byl niesamowitym czlowiekiem. Majac skocnzone jedynei 2 klasy szkoly podstawowej od podstawa wybudowal swoje imperium, recznie wykonujac wszystkie maszyny potrzebne do produkcji, niektore z nich byly wogole pierwszymi tego typu maszynymi na terenie calej Argentyny. Mamy tu wiec w muzeum cala elektrownie wodna, kanaly przez niego wykonane, narzedzia pracy no i pare pamiatek rodzinny w postaci zdjec, lozka dziececego i roznych dokumentow czesciowo w jezyku polskim. Juz na fasadzie muzeum wisza polaczone ze soba flagi Polski i Argentyny, jednak na trasie juz nie uswiadczymy zadnych opisow czy komentarzy w jezyku Polski, obluga muzeum tez nie zna tego jezyka. Na koniec po objerzeniu filmu historyczno-reklamowego udajemy sie nad rzeczke ktora wytycza granice miedzy dwoma prowincjami Argentyny Misione i Corrientes. Tutaj zazywamy kapieli i spedzamy czas na milej rozmowie, czesto schodzac na tematy polityczne, co bedzie nam towarzyszyc juz do konca pobytu w Apostoles. Nasi gospodarze maja milo swojego statusu spolecznego poglady dosc lewicowe, i na przyglad dosc podoba im sie to co robi Evo Morales y Hugo Chavez, jest to dla mnie dosc mocny szok. No ale nic w Ameryce Lacinskiej lewocowosc i antyamerykanizm sa na porzadku dziennym.

Polscy osadnicy przybyli do Apostoles pod koniec XIX wieku. Poskie slady w tym miescie to pomnik ku czcie odzyskania niepodleglosci przez Polske po I wojnie swiatowej, pomnik Marii Sklodowskiej Curie, polski kosciol, w ktorym niestety juz nei ma odprawianych mszy w jezyku polskim i polski klub gdzie sie spotykaja nasi rodacy. Okazuje sie ze spolecznosc ukrainska jest bardziej prezna i w znacznym stopnu przywiazuje wge do zachowania wlasnego jezyka, do dzis odprawiane sa np msze w jezyku ukrainskim.

Sobota schodzi nam na intensywnym zwiedzaniu za to niedziele przeznaczamy na odpocznek, pisanie wiadomosci i plawienie sie w pieknym basenie, trzeba troche odpoczac bo jutro przed nami prawie 1000 km do Buenos Aires.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz